piątek, 28 września 2012

Kilka drobiazgów.

Przyznam się Wam: byłam już niemal pewna, że nastał kres mojego blogowania.
Przyczyna? Ta główna prozaiczna- czas wolny rozmiarów mikroskopijnych...
Nie bez znaczenia jest także fakt, że inna moja pasja wzięła górę nad wszystkim i to ją zgłębiam teraz w każdym wolnym momencie, który raczy mnie odnaleźć. Mowa o fotografii dziecięcej. Studyjnej ;) Zawsze chciałam to robić i chcę, aby to był teraz TEN czas. Ciągle trenuję, bo fotografia studyjna do łatwych nie należy ;)
Chciałam przy okazji podziękować Wam, za wszystkie lajki i te serdeczne "dyskusje" na mailach :)
Nie wiem, czy znacie to uczucie, kiedy  tacy wirtualni przyjaciele potrafią dodać większych skrzydeł niż te realne istoty dookoła? Dla mnie bezcenne! Dające kopa motywacji i wiarę w swoje - czasem kulejące jeszcze - umiejętności. Dziękuję Wam ogroooomnie! :********
Dlatego też postanowiłam wpaść chociaż na chwilkę, aby nie zmarnować tych wszystkich - no, wieloletnich można by już rzec - znajomości.

W związku z powyższym kompletuję "gadżety" sesyjne, które poza sesjami zdobią także mój dom.
Jakiś czas temu udało mi się kupić coś, o czym marzyłam już dawno, a mianowicie bardzo stary wózek dla lalek . Jest w idealnym wręcz stanie i...zakochałam się w nim:
U mnie opcja z misiami:)



W przesyłce znalazłam jeszcze małego, ale jakże trafionego gratisa :))
Porcelanową, wiekową lalkę...

Oprócz gadżetów większych gabarytowo, gromadzę różne opaski na główki niemowlęce, których to szycie i wymyślanie stało się całkiem fajny zajęciem:
Jedna z nich, oczywiście w klimatach retro, nie umiem już inaczej ;))



A to już czepek, który uszyłam kilka dni temu na potrzeby sesji :


Po resztę odsyłam na www.annatrochanowska.pl
Jeśli się komuś spodobają moje zdjęcia, uśmiecham się po "lajka" ;)

*********

Dom dekoruję ostatnio tylko drobiazgami, doszywając nowe poduchy czy zmieniając tekstylia.
Muszę Wam koniecznie pokazać co zawładnęło moim sercem i spotykamy się teraz kilka razy dziennie ;) choćby przy śniadaniu.
Mowa o lnianej serwetce w kolorze pudrowego różu. Uwielbiam...






Tym smacznym akcentem kończę na dzisiaj, a skradzioną chwilkę może uda mi się jeszcze o moment przedłużyć, racząc się jesiennym słońcem...


Pozdrawiam, do następnego razu!

sobota, 1 września 2012

U schyłku lata...

Witajcie blogowe koleżanki!

Jak przystało na pierwszy dzień września, po dłuższych wagarach melduję się ponownie na blogu.

Lato nam się kończy, to takie powtarzalne i przewidywalne, a jednak strasznie mi z tego powodu niewesoło. Patrzę na ogród i aż nie chcę myśleć, że niebawem nie będzie już tak bujny i sielski.
Mam nadzieję, że letniej energii, słonecznych wspomnień i słoiczków z zaprawami starczy na wszystkie długie, jesienne wieczory. Dla pewności, tak na wszelki wypadek nie omijam żadnej okazji, by napawać się urokiem lata...


                                        ...a wszystko co letnie chcę zachować jak najdłużej...

Wszelakie słoiczki magazynuję tak na wszelki wypadek. Poza owocowymi przetworami, wykorzystuję je jako elementy dekoracyjne. Obwiązane w miękki drut służą mi często za wiszące latarenki ( w ogrodzie o zmierzchu niezastąpione !!!) lub też za wazoniki do kwiatów, które podwieszam..gdziekolwiek. Tym razem, na pobielonej okiennicy suszę w ten sposób hortensje.





Gdzieś po drodze obchodziłam imieniny. Obdarowana zostałam pięknymi prezentami. Cieszę się z nich ogromnie, ponieważ są całkowicie w moim stylu, guście i jeszcze niektóre z nich przywędrowały prosto z Francji, z mojego ulubionego sklepu Maisons du Monde.





Jedną z niespodzianek jaka na mnie w imieninowy ranek czekała był sernik z białą czekoladą i jagodami. Wyglądał tak malowniczo, że nie mogłam go nie uwiecznić!
Hand made by my husband ;)

  
i jak tu nie kochać lata za te pyszności gdzie nie spojrzeć???
O każdej porze, choćby na śniadanie...


A letnie śniadania były w tym roku wyjątkowo smakowite, też rodem z Francji ;)
Zasmakowaliśmy w rogalikach z ciasta francuskiego. Wypiekane co rano w piekarniku, ogarniały cały dom oszałamiającym wręcz zapachem. Na szczęście okazały się nie groźne dla figury ;))


...i choć pojawiają się jeszcze na śniadaniowym stole, nie smakują już jakby tak samo jak w pełni lata.

******

A teraz "ogłoszenia parafialne" ;)

1)  W aktualnym numerze Aktywnej Mamy ukazał się ze mną duży wywiad ze zdjęciami :) (Tak na marginesie polecam tą gazetę, wcześniej nie zaglądałam do niej, a jest naprawdę bardzo ciekawa)
Redaktorka nadała mu tytuł " Niepowtarzalny charakter" :)) To tak gdyby ktoś nie mógł znaleźć o który artykuł chodzi ;)
Zainteresowanych odsyłam do Empików.

2) Ruszyłam z fotografią dziecięcą. Marzyłam o tym od dawna. Chciałabym abyście wyraziły swoje zdanie na temat pierwszych zdjęć.
Zainteresowanych odsyłam do www.annatrochanowska.pl  
Jeśli przypadnie do gustu proszę o "lajki" na fb. :)


Z góry dziękuję :))

Pozdrawiam i życzę jeszcze dużo słonecznych dni i ciepłych nocy!