niedziela, 13 czerwca 2010

Kolorowe jarmarki i urok maleńkich sklepików...

Dziś będzie o jarmarkach lub jak kto woli targach, ryneczkach..
Oglądałam sobie ostatnio zdjęcia z ostatniego wyjazdu do południowej Francji, tak ukochanej przeze mnie Prowansji. Szczególnie rozmarzyłam się wspominając przecudnej urody targowiska, bazarki, stragany..Ileż w tym natury! ileż niewymuszonego piękna!  spacerując niespiesznie między niedbale- a jednak urokliwie rozłożonymi stołami uginającymi się pod rumianymi pomarańczami, pachnącymi cierpko oliwkami i słojami złocistego miodu - doświadcza się tam prawdziwego relaksu robiąc swoje zakupy..Grzebiąc w owocach, przebierając w warzywach i gładząc w zielach i kwiatach...Swoista mieszanina zapachów, kolorów i dźwięków...A kiedy to już napełni się swój słomkowy koszyk, pogaworzy luźno z przemiłymi sprzedawcami, opuszczając targ należy skierować się do jednego z licznych małych sklepików..Zależnie od potrzeby i zachcianek, do wyboru: maleńkie piekarnie miło odurzające zapachem francuskich rogalików , sklepiki z fikuśnymi ciasteczkami pakowanymi w retro-puszki, bądź też francuskie "cepelie" z uroczymi , ręcznie haftowanymi serwetami i obrusami...A dookoła wszędzie lawenda i  drzewka oliwne..
Czy tego wszystkiego idzie doświadczyć robiąc w pośpiechu zakupy w wielkopowierzchniowych marketach głośnych, z przetworzoną żywnością? Nigdy! Ale sami tego chcieliśmy i to wspieramy..Francuscy kupcy i handlowcy skutecznie zablokowali duże markety, ocalając tym samym urok swoich miast i miasteczek..A komu tęskno do marketu , ten jedzie na obrzeża miasta..I wszyscy zadowoleni..
Ach, tęsknię za takimi małymi sklepikami na rynkach naszych miast. Dziś tylko wszędzie banki i banki...Przypomina mi się z dzieciństwa szczególnie jeden taki maleńki sklepik ze słodyczami, o wdzięcznej i tajemniczej nazwie "Słodka Dziurka"..Smak ptysi i czerwonej oranżady w woreczkach pamiętam do dziś..
Krótka fotorelacja na  temat:


















































Pozdrawiam wszystkich zaglądających do mojego białego Kredensu i dziękuję za miłe wpisy i komentarze.

22 komentarze:

  1. Jakie pyszności...A sklepy rzeczywiście pełne uroku!
    Chciałabym tam teraz pojechać, pewnie jest teraz równie pięknie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Też uwielbiam targi i takie małe klimatyczne sklepiki. Twoje zdjęcia pięknie oddają ich urok.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale nas przeniosłaś w piękne miejsce :) faktycznie szkoda, że u nas ta tradycja targów i jarmarków zanika :/ a tak by mogło być pięknie...
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo urokliwe zdjęcia z klimatem , którego u nas mnie także brakuje ... Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Przepiękne zdjęcia. Prowansję znam i ja i kocham podobnie jak Ty...
    Eh.... wracają wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ się rozmarzyłam ... mnie kilka lat temu urzekła północna Francja - mniej znana i odwiedzana przez turystów, ale nie mniej urokliwa ... z jej klimatycznymi miasteczkami, z małymi rodzinnymi sklepikami ... z targiem co sobotę ... i wszędzie przemili tubylcy ciekawi przybyszów z daleka. Oj, przemiłe mam wspomnienia i na pewno, jeśli tylko Pan Bóg pozwoli, razem z rodzinką tam wrócę :) Twoje zdjęcia cudowne ... ach chwilo trwaj :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. PRZEUROCZO,NIESAMOWITE UCZUCIE TAM BYC...TAK MASZ RACJE TEN KLIMAT KTOREGO U NAS BRAK...TEN UROK TEN SPOKOJ BEZ POSPIECHU ZAKUPY TO RELAKS...DOSWIADCZYLAM BYCIA NA TAKICH BAZARKACH GRECKICH...FRANCUSKIE BARDZIEJ KLIMATYCZNE...ALE UROK TEN SAM..ZDRADZ PROSZE JAKIE TO MIASTECZKOO
    BYC MOZE KIEDYS KTO WIE..FRANCJE ZWIEDZIC TEŻ MARZE...POZDRAWIAM...ZDIECIA RAJ DLA OCZU..BYNAJMNIEJ MOICH..

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakos tak sie w zyciu zlozylo, ze odwiedzilam mnostwo miejsc na swiecie, we Francji jakos nie mialam szczescia byc, a widze ze mam czego zalowac, a moze powinnam to naprawic, bo ogladajac Twoje zdjecia dostaje na taka wyprawe coraz wieksza ochote :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. O Prowansji marzę. Marzę w ogóle o tych uroczych jarmarkach francuskich i angielskich, o pchlich targach. W Krakowie to po prostu drogie targi staroci.
    I żałuję że wyprowadziłam się z centrum Krakowa. Wtedy kupowaliśmy żywność tylko na targu (spożywczm). Uwielbiam robić zakupy na Kleparzu wśród straganów. Mogę kupować i kupować. Jak tam jestem,chłonę zapachy świeżych warzyw. Do hipermarketu chodzimy co tydzień, ale warzyw nienawidzę tam kupować ani nie są dobre w smaku. Tam dział warzywny śmierdzi, zresztą jak cała spożywka. Ostatnio wprowadzam nowy zwyczaj: co sobotę jedziemy na targ do centrum miasta. Jest lato, więc potem sobie podejdziemy z dzieciakami chlapać się w nowej fotannie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Też mi się marzą takie sklepiki, z taką zawartością - magicznie to wygląda. A tymczasem widzę tylko banki i banki w zabytkowych kamienicach :-(

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdjecia piekne i urokliwe. Po ich obejzeniu az czuc lawende. Ja marze o odweiedzeniu Prowansji lub Toskanii i strasznie Tobie zazdroszcze ze widzialas to na wlasne oczy.
    Pozdrawiam niezwykle cieplo.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Miasteczko to Aix en Prowence. 20 minut od Marsylii.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubię takie sklepiki i bardzo żałuję,że u nas takich nie ma.W każdym razie w mojej okolicy.Nawet jak ktoś się pokusi o stworzenie jakiegoś klimatu to szybko zamyka bo klientów brak.U nas jeszcze trwa fascynacja Galeriami

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudo! Każde zdjęcie dosłownie pochłaniałam. Również byłam na południu Francji i co jak co.. ale sklepiki i jarmarki mają wprost jak z bajki :) Troszkę sobie powspominałam, dziękuję :)
    ściskam

    OdpowiedzUsuń
  16. jak cudownie..:)aż się rozmarzyłam:)
    pozdrawiam serdecznie
    Just

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG! Jakież niezwykłe miejsca.. te sklepy jak zaczarowane, bajkowe królestwa przeróżnych pyszności :)

    OdpowiedzUsuń
  18. mam wielkie szczescie mieszkac na poludniu Francji, tu kazde miasteczko, chocby najmniejsze ma swoj urok i niezwykly czar. Piekne zdjecia.....

    OdpowiedzUsuń
  19. Ach Francjo! Uwielbiam jeździć do Francji. Wtym roku pierwszy raz na Prowansję (może nie do końca, bo to Lazurowe, ale teoretycznie to już ta część). Ach, usiąść przy stoliczku w urokliwej kawiarence, wypić nieśpiesznie kawkę... Ach- serce me wyrywa już do wakacji, a to dopiero w sierpniu...
    Twoje zdjęcia są cudowne. Już myślałam, że to Hiszpania... a jednak... Ach, wracam do tych zdjęć...

    OdpowiedzUsuń
  20. Francja to państwo do którego wracam z pewną regularnością. Kocham jeździć od miasteczka do miasteczka i wałęsać się po ich malowniczych uliczkach. Nie sposób pokazać na zdjęciach uroku ych miejsc, wypadałoby sfotografować każdy ich centymetr ale potwierdzam i podpisuję się obiema rękami pod tym co napisałaś - nie można przejść obojętnie obok urokliwości małych francusskich miasteczek a nawet wsi. pozdrawaim

    OdpowiedzUsuń